W miniony piątek odwiedziła nas mama Natana – pani Ewelina Michna. Właściwie to bywa w przedszkolu codziennie, ale tym razem miała do spełnienia misję
Pani Ewelina przeczytała naszym Milusińskim rozdział 13. z książki pt. „Moja babcia gra na trąbie” autorstwa pani Wandy Chotomskiej. Rozdział nosił tytuł „Szpak” i była to właściwie kartka z pamiętnika dziewczynki o imieniu Andzia, która jest przyjaciółką ptaków mieszkających w jej ogrodzie.
Na zakończenie Natan poczęstował cukierkami wszystkie dzieci i panie nauczycielki.
Więcej zdjęć w Galerii.
W piątek 11 marca br., nasze przedszkolaki poznały kolejny utwór p. Wandy Chotomskiej pt.”Krakowiaczek”, który opisuje wierszem przykładne zachowanie małego chłopca - Krakowiaczka.
Pani Anita Fal – Kierownik Gminnej Biblioteki w Krościenku Wyżnym, była tą osobą, która historię chłopca ciekawie zinterpretowała.
Dzieciom ten utwór bardzo się spodobał i chyba dlatego, że mogły identyfikować się z bohaterem książeczki.
"- Czy mieszkasz w Krakowie, w Warszawie, czy w Łodzi, musisz się nauczyć, jak po mieście chodzić."
Więcej zdjęć w Galerii.
4 lutego gościliśmy w przedszkolu panią Lucynę Liput – kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krościenku Wyżnym.
Pani Lucyna ukazała przedszkolakom bardzo romantyczną historię o powstaniu pysznych, słodkich, toruńskich pierników. Mogę tylko zdradzić, że wszystko zaczęło się od młodego piekarczyka Mikołaja, który pokochał Kasię – córkę znanego cukiernika z Torunia.
A było to tak:
"Żył w Toruniu cukiernik,
mistrz nad mistrze w zawodzie,
piekł wspaniałe ciasteczka i ciasta,
i pierniki tak pyszne,
że od rana już co dzień
stało po nie w ogonku pół miasta.
Pan cukiernik miał córkę
Kasię wdzięczną i miłą,
najpiękniejszą z całego grodu.
Podziwiali ją wszyscy,
a chłopaki to do niej
tak ciągnęli jak muchy do miodu."
Więcej zdjęć w Galerii.
1 lutego Siostra Irena, przedstawiła naszym przedszkolakom historię pewnego kuglarza…
W czasach króla Ludwika żył we Francji biedny sztukmistrz, pochodzący z Compiegne i zwany Barnabą, który chodził po miastach, popisując się swą siłą i zręcznością.
W dni targowe rozkładał na placach publicznych stary, całkiem zniszczony dywan i zwabiwszy dzieci i gapiów zabawnymi słowami, których nauczył się od pewnego starego sztukmistrza i do których nie wprowadzał nigdy najmniejszej zmiany, przyjmował postawę sprzeczną z naturą i stawiał sobie na nosie cynowy talerz.
Tłum z początku przyglądał mu się obojętnie. Ale kiedy stojąc na rękach podrzucał i chwytał stopami sześć kuł z brązu, które błyszczały w słońcu, albo kiedy wyginał się tak, że dotykał piętami do karku, nadając ciału kształt doskonałego kota i żonglował w tej pozycji dwunastoma nożami, szmer podziwu przemykał wśród oglądających i na dywan padały monety.
Jednakże, jak większość tych, którzy żyją ze swego talentu, Barnabie z Compiegne trudno było wyżyć, jednak nie mógł pracować, kiedy zechciał.
Nigdy nie zastanawiał się nad pochodzeniem bogactwa ani nad nierównością ludzkiego losu. Był prawym człekiem, żyjącym w bojaźni Bożej i wielkim nabożeństwie dla Najświętszej Panny.
I pewnego dnia spotkała go wielka nagroda…
Więcej zdjęć w Galerii.
Kolejnym gościem, który odważył się przedstawić swoją interpretację utworu p. Wandy Chotomskiej był w miniony piątek pan sołtys wsi Krościenko Wyżne – pan Bolesław Pudłowski.
Przeczytał On opowiadanie pt. „Dzień dobry, biały ptaku”.
Więcej zdjęć w Galerii.